projekt własny |
„Życie Violette” to druga powieść Valerie Perrin. Książka, która wzbudziła zachwyt zarówno wśród krytyków, jak i rzeszy czytelników. Tylko w samej Francji sprzedano ponad milion egzemplarzy, książka została przetłumaczona na 30 języków.
Główna bohaterka, Violette
Toussaint przez
wiele lat czuwała nad bezpieczeństwem podróżujących pociągami,
regularnie opuszczając i podnosząc szlabany,
jednak kiedy przejazdy kolejowe zostały zautomatyzowane, Violette i
jej mąż zostali bez pracy. Los
zaprowadził ją tam, gdzie niewielu chciałoby się znaleźć – na
cmentarz, bowiem Violette zostaje cmentarną dozorczynią.
Violette
prowadzi prywatny rejestr pogrzebów, notując
mowy pogrzebowe, pogodę, ilość osób,
które żegnały zmarłego. Robi to po to, by ktoś, kto nie mógł
brać udziału w pochówku, mógł się czegoś na temat tego dnia
dowiedzieć. Jest dyskretna, umiejętnie nawiązuje kontakt, nie roni łez w obecności odwiedzających. Z
szacunku dla żałobników i tych, którzy odwiedzają groby zmarłych
Violette ma dwie szafy – zimową z ciemnymi, klasycznymi ubraniami
dla innych i letnią – jasne kolorowe stroje dla siebie.
Dla mnie ta książka ma właściwości biblioterapeutyczne: mówi o pięknej relacji matki i córki, o cichej bezwarunkowej przyjaźni, o mądrych nauczycielach i cudownych współpracownikach, ale także o przepracowywaniu żałoby po stracie dziecka.
A o śmierci autorka pisze w nietuzinkowy sposób:
„Księga
życia to najważniejsza księga, której nie można ani zamknąć,
ani otworzyć, kiedy się chce; chciałoby się wrócić do
ulubionych fragmentów, a tu pod palcami już pojawia się strona, na
której przychodzi śmierć".
„Śmierć
jest jak ten pałętający się nam ciągle pod nogami pies, którego
obecność dostrzegamy, dopiero kiedy nas ugryzie. Albo, gorzej,
ugryzie kogoś nam bliskiego".
„Tak
to już bywa po śmierci. Im odleglejsza w czasie, tym mniej obchodzi
żyjących. Czas pozbawia życie blasku. Czas pozbawia blasku
śmierć”.
Serdecznie polecam czytelniczej uwadze !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz